WIERSZE HELIN 53

Materiał chroniony prawem autorskim - 

wszelkie prawa zastrzeżone. 
Dalsze rozpowszechnianie  tylko za zgodą autora 

halszka2222@wp.pl

AKTUALIZACJA  03.11.2020 - 09.12.2020 r.  


 

1.ŁZA ATRAMENTOWA
 
Kiedy atrament wysechł na papierze,
kałamarz zatrzymał łzy granatowe,
pióro spoczęło, bo odpocząć może,
wersy równiutkie toczą rozmowę.
 
Poezja wyciska krople ze stalówki,
potem wypija małymi łykami,
a ślad zostaje na równej powierzchni,
zaznacza obecność spazmami.
 
Mknęły pytania bez odpowiedzi,
a pergaminy zbierały wyrazy,
bo tak przez wieki spisywać umieli,
i z nimi skryba, z uczuciem na twarzy.
 
Wydobyć artyzm ze złożonych słówek,
obudzić strofy by zbierały słowa,
wiatr romantyczny niech nastraja duszę,
a wena u progu niech będzie gotowa.
 
2.ZIEMSKI RAJ
 
Okruchów gwiezdnych szukasz na mym ciele,
duszę mi kradniesz, blask słońca zasłaniasz,
płyną po skórze wielkie wodospady,
ziemski raj po sobie zostawiasz.
 
Płatkami obsypiesz pościel kolorową,
niech zapach ogrodu przeplata się z moim,
wykrzyczeć chcę chmurom, owiana pieszczotą,
czytasz mnie jak z książki, dotykiem oswoisz.
 
Daleko jeszcze w niebiańskie krainy,
a jednak tak blisko jestem w ramionach,
usta wciąż szukają słodyczy ust twoich,
niech się w końcu spełni, dokona.
 
I popłynęło rzeką rozkoszy,
uniosło wezbrane fale czułości,
a wszystko wokoło wiruje nad głową,
to piękne doznania, dzikie namiętności.
 
3.UPARTA WENA
 
Potrzeba pisania dociska do krzesła,
talent wybucha z siłą nieprzeciętną,
czyściutka karta wzywa do siebie,
Wena się kręci, udaje namiętną.
 
Biega po stronie ręka niestrudzenie,
stalówka zaprasza do tańca,
powstają linijki, słowami usłane,
równiutko w szeregu, niczym do walca.
 
Droga czasami prowadzi do nieba,
bywa, chichocze, idąc w stronę piekła,
zahacza o bruki, spowita w olśnienie,
jak gdyby pięknością swoją urzekła.
 
Odkładasz już pióro, i cóż to powstało?
Miało być radośnie, a wyszło ze łzami,
bo serce chce swoje, lecz życie już pękło,
musi popłakać sobie czasami.
 
4.SPACER JESIENI
 
Złowieszcze chmury przeplatane błękitem,
osikowe drzewa drżą na wietrze,
jesień przybiera barwy rozmaite,
wchodzi między pola w grubym swetrze.
 
Niedawno przyszła, teraz zmienia twarze,
tam, gdzie było pięknie, ponuro się stało,
a wokoło złudne, choć piękne miraże,
wszystkiego brakuje, wszystkiego za mało.
 
Kwiaty płatki zgubiły, chylą się ku ziemi,
lato teraz babie, w powietrzu tak zwinne,
nie uświadczysz nigdzie soczystej zieleni,
czekać więc wypada, wiosna przyjdzie po zimie.
 
Póki co, spokojnie, przyszedł czas na deszcze,
kolorowo już było, teraz  zamyślenie,
po ulicach już chodzą cieplejsze płaszcze,
w sercu choć tak trochę, przystanę, coś zmienię.
 
5.ZŁOCISTE LIŚCIE JESIENI
 
Złociste liście w smutku tańczące,
niesione wiatrem, obrały kierunek,
szeleszcząc, nuty pięknie wyszumiały,
ciekawa muzyka na serca frasunek.
 
A potem na glebę cisnęło ciążenie,
zasnęły zatem pod lipowym drzewem,
deszcze bezlitośnie przygniótł ciężarem,
czerniały, wessane przez ziemię.
 
Listopad często płacze rzęsiście,
jego przywilej być nostalgicznym,
ponure myśli roznosić wśród ludzi,
każdemu lato teraz się przyśni.
 
Sączy się zatem kropla po kropli,
po szybach biegną, tworząc ulice,
a wyobraźnia też podpowiada, 
że przecież wkrótce znów będzie lipiec.
 
6.ŻYCIE NA PÓŁKACH
 
To życia bajka się toczy,
schowana w grubych tomach,
spoglądam, liczę, dotykam,
pięknie dobrane w nich słowa.
 
Pokoleń są w nich emocje,
strzaskane czasami dekady,
głosy jakby zza światów,
znaczone ówczesne zasady.
 
Gorzka prawda niestety,
czasami wyłania się z kartek,
znajduję w nich samą siebie,
cóż będzie me życie w nich warte?
 
A jednak brakuje logiki,
w tym wszystkim co ludzie czynią,
wciąż wyszarpują dla siebie,
strach zasłaniając miną.
 
Spoczniemy na kartach historii,
jak nas ocenią prawnuki?
nie warto czasami przystanąć,
i czas poświęcić dla sztuki?
 
7.PANI JESIENNA
 
Owiana mgłami pani jesienna,
bada ją wzrokiem bałamutnym,
uśmiech na twarzy, skrywa rumieńce,
widok nieziemski, niestety smutny.
 
Wzrokiem pożera, patrząc na kibić,
wyłania się cała w dzień deszczowy,
Boska Aida, rzec by się chciało,
wyrzucić tak trudno z rozgrzanej głowy.
 
Odchodzi cicho, powolnym krokiem,
nie jego przecież, a jednak szkoda,
Bogini piękna, Wenus dosłownie,
nadprzyrodzona cudo uroda.
 
Serce kołacze, gdzież się oddalasz,
myśl ta w rozpaczy do wnętrza dociera,
biegnie już za nią w deszczu strugach,
by jej nie stracić - boska Wenera.
 
A na orbicie krążą marzenia,
sięga daleko, bo jeszcze może,
dusza się zrywa pełna nadziei,
spotkać wybrankę o słońca zachodzie.
 
8.BIELSZA OD KOLORU BIELI
 
Gdy we śnie lekko spadam w dół,
wokoło czerń przechodzi w błysk,
dotykam gwiazd, i zgarniam pył,
radosny miraż, senny zysk.
 
Do ziemi tak daleko mam,
sen jest odskocznią, bo tak trzeba,
zamykam wszelkie blizny ran,
sięgam wysoko, aż do nieba.
 
To tutaj wszystko czyste jest,
bielsze od ziemskiej kwiatów bieli,
serce dotyka spokoju bez łez,
dusza się cieszy, raduje, weseli.
 
Lecz przyjdzie ranek, rzeczywistość,
zmierzyć się trzeba z życiem,
czekam aż przyjdzie senna noc,
poczuję się cudnie, znakomicie.
 
9.RZECZYWISTOŚĆ
 
Pożółkły już lasy, poczerniały ugory,
ucichły parki jesienią upstrzone,
deszcze, szarugi mają swoją porę,
a ona ubrana we władzy koronę.
 
Rembrandt na płótnie zatrzymał ją w kadrze,
wena cichutko przysiadła za stołem,
i patrzy, co jeszcze wydobyć z obrazu,
zbierała myśli, choć ciężko, z mozołem.
 
Erato opieką wenę otoczyła,
Euterpe wysyła swą liryczną nutę,
teraz już roztacza myśli rozmaite,
zebrała kształt piękny w minutę.
 
Emocje spoczęły na kartce papieru,
jesień też przysiadła, zasłuchana w słowa,
i zagrali nutki piękne w swym rodzaju,
teraz kropką zakończyć, Muza też gotowa.
 
10.ICH WIECZÓR
 
Wieczór za oknem rozkłada ramiona,
powoli godziny sennie ziewają,
a zakochani zachłyśnięci sobą,
kolację na stole stawiają.
 
Pięknie migoczą świece w półmroku,
płomienie rzucają cienie na twarzach,
trzymając w dłoni jej dłoń tak ciepłą,
na jawie cudownie sobie marzą.
 
Szkoda jest kończyć ten wieczór słodki,
jeszcze troszeczkę wina, kochanie?
możemy pójdziemy sobie na spacer,
a potem ranek nas zastanie.
Dobrze kochanie?
 
11.TAKA JEST MIŁOŚĆ
 
Miłość ma piękne rumieńce,
biegają też dreszcze po plecach,
miłość ma oczy niebieskie,
przykryte rzęsami w bukietach.
 
Śpiewa też ona po łąkach,
kiedy tęsknotę ubiera,
stokrotne rozsiewa uśmiechy,
gdy dla niej ramiona otwierasz.
 
Tak pięknie do serca przytula,
szepcze cichutko do ucha,
radości tak wiele rozdaje,
słów słodkich chętnie posłucha.
 
Jest lekiem na serce zranione,
dodaje chęci do życia,
rozpala wciąż namiętności,
uczuciem się ciągle zachwyca.
 
12.TAKA CZASAMI TEŻ BYWA
 
Kiedy cię unikam pod osłoną nocy,
wymykam się z ramion, co mnie osnuły,
mówisz do mnie słowa, głos ściszając drżący;
jesteś dzisiaj inna, taka nieczuła.
 
Mylisz się mój drogi, jestem teraz ogniem,
którego codziennie pragnieniami poję,
więc jeśli unikam, to tylko dlatego,
bo pragnę twych pieszczot, by były jak roje.
 
Kiedy zobaczę twój uśmiech promienny,
serce oszaleje, jakby chciało konać,
w bieli jesteś cały w każdy dzień radosny,
narzucony sweter na piękne ramiona.
 
Więc proszę, nie mów, że jestem z lodu,
widzisz kochany, zdradzam lęki moje,
jeśli unikam, boś taki cudowny,
po prostu tej miłości się boję.
 
13.JESIENNIE
 
Jesienny wiatr przegania mgły,
już nie zostało dla nas nic,
odchodzisz gdzieś w nieznane sny,
dlaczego trudno razem być?
 
To proste jest, przecież wiesz,
nie pozwól mi spadać w dół,
wciąż czekam na ten ciepły gest,
unieś mnie proszę, hen do chmur.
 
Daj tylko znak, to ważne jest,
do duszy sięgaj samego dna,
porzucę strach, by tulić cię,
i zmysły baw, to piękna gra.
 
Wyschły już łzy, zacznijmy śnić,
udało się stworzyć nasz świat,
tak bardzo pragnę blisko być,
pękła nić smutku, dotykam gwiazd.
 
14.RAZEM Z JESIENIĄ
 
Jesień zakryła serca ból,
schowała go przed światem,
miniony czas pokrył kurz,
rozterki teraz są katem.
 
Rozzłocił się liściasty las,
ponure łąki, pola,
nie można też zatrzymać czas,
nostalgiczna to pora.
 
A we śnie maj rozsiewał bez,
to piękna pani wiosna,
stokrotne dźwięki płyną gdzieś,
potrafią potrzebom sprostać.
 
Niestety, ranek znowu w mgłach,
daleko wciąż  do radości,
i z serca się wyrywa strach,
zagłusza pragnienie miłości.
 
15.BLONDYNECZKA
 
Jestem sobie blondyneczka
przedtem byłam wiewióreczka,
byłam także też szatynką,
teraz jestem cud dziewczynką.