WIERSZE HELIN 51

Materiał chroniony prawem autorskim - 
wszelkie prawa zastrzeżone. 
Dalsze rozpowszechnianie  tylko za zgodą autora 

halszka2222@wp.pl

AKTUALIZACJA  10.10.2020 - 03.11.2020 r.  


 

1.A JEŚLI NIE MA
 
Jeśli nie ma dla nas jutra, 
cóż znaczy teraz, dzisiejszy dzień.
Jaki będzie ze słońcem poranek,
przystań nas czeka, biel czy czerń?
 
Jeśli nie ma w nas uczucia,
które serce żarem rozgrzewa,
cóż znaczy uśmiech przybrany,
ciężar myśli, uchodzących do nieba?
 
Jeśli nie ma w nas czułości,
co dla ciała jest lekiem, balsamem,
po cóż wstawać wczesnym brzaskiem,
szukać czegoś, co jest nieznane?
 
Ech miłości, deficytem się stałaś,
reglamentowaną dobrocią,
jesteś lekiem na wszystkie bolączki,
lecz niestety - odjechał ten pociąg.
 
2.PRZESZŁA OBOK
 
Przeszła obok, niepokój zasiała,
jak wiatru powiew, leciutko musnęła,
dreszcz przeszył niespokojne ciało,
wtulona w poduszki, zasnęła.
 
W sen się wkradła gwiaździstą nocą,
uśmiech miała perlisty, przepiękny,
twarz zajaśniała cudowną dobrocią,
pocałunek na ustach złożyła namiętny.
 
Ranek obudził duszę niespokojną,
tuż obok pustka głowę złożyła,
wyciszyć serce myślą przekorną,
czy nocą naprawdę tu była?
 
Oswoić się trzeba z jej obecnością,
inaczej zamęczyć można się myślami,
ona ze swoją szczerą namiętnością,
daje upust uczuciom - moje ty kochanie.
 
3.ŚPIJ KOCHANIE
 
Śpij kochanie, śpij spokojnie,
niech sny Twoje są bajeczne,
promienieją jak pochodnie,
przemierzają drogi mleczne.
 
Śnij kochanie, śnij o maju,
który wkrótce z wiosną wróci,
i przy brzegu gdzieś ruczaju,
dla mnie miłą pieśń zanuci.
 
Kochaj szczerze swe marzenia,
niech dla ciebie będą piękne,
kiedy je ubierzesz w słowa,
stworzysz już cudną piosenkę.
 
Wrócisz do mnie tak o świcie,
kiedy zbudzi się chór ptaków,
bo ja, zwykły ten marzyciel,
spaceruję pośród maków.
 
4.POZWÓL MI PANIE
 
Pozwól mi Panie wrażliwą mieć duszę,
bym przeżywała nie tylko złe chwile,
pozwól dostrzegać piękno wokoło,
tulić do serca miłości prawdziwe.
 
Pozwól mi Panie kochać życie moje,
choć droga ciągle wysłana cierniami,
pozwól radować duszę utęsknioną,
uśmiechać się zawsze, nie tylko czasami.
 
Pozwól mi Panie znosić mą niedolę,
kiedy ze łzami ukradkiem przychodzi,
pozwól na szczerość, gdy tego potrzeba,
bym w sercu umiała miłować na co dzień.
 
Pozwól mi Panie żyć po swojemu,
niech nikt mi życia nie układa,
wiedziona miłością, i dobrym wzorem,
do Ciebie się zwracam, bo tak wypada.
 
Pozwól mi Panie iść ścieżką prawości,
niech wiedzie do Ciebie właściwa droga,
i już od rana raduje mnie życie,
choć jestem nijaka, po prostu uboga.
 
5.SPOTYKASZ JĄ
 
Ze śmiercią spotykasz się każdego ranka,
bo życie daje, odbiera też tchnienie,
tuląc w ramionach odchodzące ciało,
nie ma, już nie ma, i prysły nadzieje!
 
Targować o duszę, nie ma się zwyczaju,
coś się zaczyna, coś przecież się kończy,
bo sprawiedliwa jest ona na pewno,
każdemu kiedyś przecież zajrzy w oczy.
 
Jest wieczna, nad nią nie ma władzy,
i królów, żebraków jednako traktuje,
wysączy z nich życie do kropli ostatniej,
rubasznie rechocząc - lecz nie żartuje.
 
Postrachem się stała dla całej ludzkości,
wykupić z jej macek nikt nie da rady,
jest nie do zdarcia, realna, prawdziwa,
przebiegła, podstępna, godna swej posady.
 
6.GDY DO NIEBA WSTĄPIŁEŚ
 
Gdy do nieba wstąpiłeś,
Bóg ci miejsce już wskazał,
będziesz teraz w niebiosach,
z chmurami się przechadzał.
 
Cierpliwie oglądał, co się ze mną dzieje,
bo przecież odszedłeś, nim ranek zaświtał,
zostawiłeś tęsknotę, prysły też nadzieje,
jeszcze nie myślałam, gdy dzień mnie przywitał.
 
Cierpliwie czekasz długimi latami,
a życie na ziemi toczy się swym torem,
już zapomniałam co było między nami,
czasami mówię do siebie, tak wolę.
 
Czy w górze wysoko cierpliwie wyglądasz,
kiedy do ciebie dołączę z daleka,
lecz nie pora jeszcze, dobrze jest mi pożyć,
a ty jeszcze trochę cierpliwie poczekaj.
 
7.NA DOBRANOC
 
Na dobranoc moje kochanie,
wyszeptam do ciebie słowa,
a kiedy rano wstaniesz,
w ramionach mnie swoich schowasz.
 
A teraz otulę cię ciszą,
poszeptam trochę do ucha,
pożegnasz mnie swoją myślą,
a ja spokojnie posłucham.
 
Poczekam kiedy zaśniesz,
nie myśl o tym co było,
co będzie, też nie odgaduj,
ważne, by było nam miło.
 
Ostatni pocałunek,
śpij słodko moje kochanie,
rankiem przywitam ciebie,
gdy oczy otworzysz, wstaniesz.
Dobranoc kochanie.
 
8.JUŻ JESIEŃ
 
Jesień po lesie układa dywany,
wokoło tiule nocka układa,
cicho szeleści liść pod stopami,
ona szybciutko wieczorem się skrada.
 
Szarość rozchodzi się po ulicach,
powoli szykuje się zwierz do spania,
a piętno teraz już nie zachwyca,
wiatr też leciutko mgły ranne rozgania.
 
Spadają kasztany i inne owoce,
a między drzewa cisza zagości,
sady powoli pustką zaświecą,
aż przyjdzie zima, i się wymości.
 
Więc poczekamy do pięknej wiosny,
gdy porozgrzewa wszystkie serca,
przyjdzie w swej krasie całej radosnej,
wszędzie zakwitnie miłość pierwsza.
 
9.OGIEŃ UCZUĆ
 
Jakby rzucone na słońce,
rozgrzane, palące ciało,
dotykiem lawy schodzącej,
a ognia ciągle za mało.
 
Poduszki swój czuły dotyk,
składają na jej płomieniach,
wzlatują gdzieś wysoko,
tak blisko więc do nieba.
 
Równik też rozpalony,
toczy się po jej udach,
dorównać chce teraz gwiazdom,
może mu się to udać.
 
Wygina ciało w pościeli
magma, co w dół się toczy,
dopada każdą cząstkę,
zamyka tylko oczy.
 
Cudowne te doznania,
zbliżyć chcą do księżyca,
to jego cudowne ciało,
choć dominuje, zachwyca.
 
10.NOCNE SPOTKANIA
 
O grzechy się proszą nocne godziny,
spowite w tiule pajęczej sieci,
czerpią doznania z mgieł lekkich dotyków,
pieszczą, muskają aż ranek zaświeci.
 
Gdy księżyc zapali wieczór jesienny,
schowa się przecież owiany chmurami,
idąc tuż obok ciebie radosnej,
tulę dłoń w mojej dłoni, zakochany.
 
Wiosenną porą pachniałaś fiołkami,
tak często pragnąłem być blisko,
czasami raniłaś swoimi słowami,
o pocałunki prosiłem, to wszystko.
 
Zimową porą kominek rozpalę,
ogniki zatańczą dla nas radośnie,
tuląc do siebie twoje wiotkie ciało,
będziemy wesoło mówili o wiośnie.
 
Północ zachęci nas do kochania,
zamknę w swym sercu wspomnienie,
gdy po raz pierwszy byłaś moja, 
a z nami tylko płomieni cienie.
 
11.ZAPACH KOBIETY
 
Zapach pięknego ciała,
nozdrza pieści, dotyka,
gdzieś tam w sercu na dnie,
wszelka wstydliwość zanika.
 
Pijany szczęściem jak trunkiem,
pocałunkami się dzieli,
była dla niego nagrodą,
pewnej przepięknej niedzieli.
 
Rozdaje z lubością pieszczoty,
ma dla niej teraz tak wiele,
niepokój się rozpłynął,
dotyk ukoił, mój aniele?
 
Zamienił drżenie na rozkosz,
namiętnie usta pieścił,
spijał z nich smak miłości,
czułości w nich umieścił.
 
Cudownie mieć cię w ramionach,
tulić do siebie zaspaną,
kochanie, więc teraz zaśnij,
a tęsknić nie przestanę.
 
12.BYŁEM GŁODNY CIEBIE
 
Byłem głodny ciebie,
stół stał cichy i pusty,
także ubogi w uczucia,
tak mija rok już szósty.
 
Znużenie czasem dopadło,
tęsknota zabrała serce,
zeszłego lata, pamiętam,
skrywałem się w  udręce.
 
Zmęczony już czekaniem,
aż przyjdziesz i wyzwolisz,
niestety, zapomniałaś,
już piąty rok tak boli.
 
A jesień znów przychodzi,
rozkłada się nad światem,
już obiecałaś, że przyjdziesz,
to będzie właśnie latem.
 
Więc czekam pełen nadziei,
szybko przepłyną miesiące, 
przywitam cię radosny,
w zenicie będzie już słońce.
 
Rozkocham, rozpieszczę całą,
a radość będzie ogromna,
wypiję kielich miłości,
wysączę kroplę aż do dna.
 
 
13.NOCNE SPOTKANIA
 
O grzechy się proszą nocne godziny,
spowite w tiule pajęczej sieci,
czerpią doznania z mgieł lekkich dotyków,
pieszczą, muskają aż ranek zaświeci.
 
Gdy księżyc zapali wieczór jesienny,
schowa się przecież owiany chmurami,
idąc tuż obok ciebie radosnej,
tulę dłoń w mojej dłoni, zakochany.
 
Wiosenną porą pachniałaś fiołkami,
tak często pragnąłem być blisko,
czasami raniłaś swoimi słowami,
o pocałunki prosiłem, to wszystko.
 
Zimową porą kominek rozpalę,
ogniki zatańczą dla nas radośnie,
tuląc do siebie twoje wiotkie ciało,
będziemy wesoło mówili o wiośnie.
 
Północ zachęci nas do kochania,
zamknę w swym sercu wspomnienie,
gdy po raz pierwszy byłaś moja, 
a z nami tylko płomieni cienie.
 
14.A KIEDY DNIA PEWNEGO
 
A kiedy dnia pewnego,
zapukasz do drzwi moich,
będę za nimi czekała,
na piękne chwile we dwoje.
 
Niby ptak rozłożę skrzydła,
by objąć serce stęsknione,
radosna, z pięknym uśmiechem,
choć skrywam myśli szalone.
 
Dotykiem ocieplę duszę,
by stała się uległa,
tak delikatna, wrażliwa,
jak mgiełka lekka, zwiewna.
 
Spijać też będę słodycze,
z warg drżących i stęsknionych,
nagroda nas przecież czeka,
dla wspólnych chwil wyśnionych.
 
15.ZANIM WSTANIE RANEK
 
Zanim wstanie ranek,
dzień przywita mgłami,
jesiennie się rozpocznie,
spóźniony powrót czasami.
 
Chód jakiś chwiejny, niepewny,
do przodu dwa, trzy kroki,
potem wsteczny włączony,
dźwięk w głowie zagrali wysoki.
 
O jakże śpiewanie ochocze,
dzieweczka, wojskowy i góral,
wtórują psy rozbudzone,
a inni też mają ubaw.
 
Upadek bywa bolesny,
zwłaszcza, że rower ucieka,
przewraca się ciągle pod nogi,
i podnieść tak trudno człowieka.
 
I krokiem marszowym już idą,
do przodu, do tyłu, na boki,
daleko jeszcze do końca, 
niepewne prowadzą kroki.