WIERSZE HELIN 44

Materiał chroniony prawem autorskim - 
wszelkie prawa zastrzeżone. 
Dalsze rozpowszechnianie  tylko za zgodą autora 

halszka2222@wp.pl

AKTUALIZACJA  29.03.2020 - 29.04.2020 r. 
1.KRZYWE  LUSTRA
 
Idę we śnie drogą prostą,
twarze dziwnie wykrzywione,
bo wokoło krzywe lustra,
z życia wyciśnięty płomień.
 
Wydłużone nosy płaskie,
w nich schowane przecież kłamstwa,
rosną ze zdwojoną siłą,
raptem szczęka jest opasła.
 
I opadła, bo zdziwiona,
cóż takiego się zdarzyło,
czyżby brednie się spotkały,
i zrobiło się niemiło?
 
Pokrzywione ciągle miny,
kto potrafi  to odgadnąć,
dobrze, że się tylko śniło,
i nie zdoła mną zawładnąć.
 
2.TWARZE
 
Zamyślone, zastraszone, po niebiosach idą twarze,
namalował czas na czołach, wiele krzyku, wiele zdarzeń.
A pod stopy rozsiał bruki, które rany zadawały,
grymas jakiś się pokazał, cóż dobrego dziś dostały?
 
A horyzont odgrodzony, zabroniony, bo tak trzeba,
blisko siebie, blisko domu, lecz daleko im do nieba.
Pozbawione są tułowia, na cóż lico ma mieć resztę,
tyle tylko przecież widać, idąc prosto w obce ręce.
 
Wyciśnięte jak cytryny, siły tracą bo zabrane,
legną sobie gdzieś w przestworzach, piękne, lekkie, zapomniane,
Tak daleko do miłości, którą mają inni ludzie,
teraz cicho i spokojnie, już po bólu, i po trudzie.
 
Więc odpoczną w swej wieczności, tu niczego nie potrzeba,
pokonały ich przeciwności, tylko sięgnąć swego nieba.
I uległy w swej niemocy, nic już dla nich nie zostało,
wirus rży z rubasznością, jemu ciągle jeszcze mało..
 
3.SZUKAM CIĘ BOŻE
 
Szukam Cię Boże w meandrach życia,
zgubiłam drogę, coś mnie spotkało,
przez gąszcze zdarzeń brnęłam niemądrze,
a ścieżki wszystkie mocno splątało.
 
I zatraciłam się w złych złudzeniach,
na oczach miałam jakoweś mroki,
wciąż prowadzona przez ślepych ludzi,
często sięgałam gdzieś za obłoki.
 
I nie znalazłam tam nic pewnego,
by prowadziło mnie w Twoje strony,
błądziłam nadal w końcu świadoma,
że jestem tutaj dla ich ochrony.
 
Zerwałam pęta, które zraniły,
nie tylko duszę, ale i ciało,
innym na zgubę, sobie swobodę,
niektórym Panie ciągle jest mało.
 
I nadal błądzę, i szukam Ciebie,
jakby dalekiej dla mnie Istoty,
choć wiem, że droga jest wyboista,
czy miły głos Twój, i serca dotyk?
 
I poraniona ciężko przez życie,
komu zaufać, a kogo omijać,
tak zawiedziona, zdradzona, smutna,
skulona w sobie, teraz niczyja.
 
4.COVID
 
Jak się dzisiaj Covid czujesz,
zapytała się dziewczyna,
dobrze, odpowiada groźnie,
coraz lepiej  się was imam.
 
W parku nazbierałem sobie,
dużo miejsca do mieszkania,
po ulicach chodzę często,
tam znajduję przez kichanie.
 
Ludzie jeszcze to nie wiedzą,
że ja jestem dość przebiegły,
gdy rozsieją mnie wokoło,
wielu z was już przez to zlegnie.
 
I tak ciągle dają powód,
bym przebywał w ciele każdym,
gdy spotykać chcą się razem,
zbieram żniwo, jest mi raźniej.
 
Więc podpowiem co masz robić,
choć to nie jest mym biznesem,
gdy przebywasz w samotności,
dojścia nie mam, w tobie nie jestem.
 
Więc dziewczyna rozważyła,
w swojej głowie takie zdanie;
jeśli pozostanę w domu,
Covid mnie już nie dostanie.
 
5.DZIEŃ Z COVIDEM
 
Dzień się zaczął przed południem,
po cóż wstawać wczesnym ranem,
poprzeciągać się na łóżku,
zjeść śniadanie przed ekranem.
 
Znów poleżeć sobie jeszcze,
bo na spacer iść nie można,
wziąć do ręki jakąś książkę,
chociaż książki już niemodne.
 
Kiedy się rozwija akcja,
i zatapiasz się w lekturze,
zapominasz o jedzeniu,
przecież z głodu nie umrzesz.
 
Zrobisz obiad i kolację,
i z rozkoszą smakujesz,
potem zmyjesz też naczynia,
książką też się delektujesz.
 
I tak mija doba cała,
a korona za oknami,
przeczekamy tę chorobę,
chociaż wciąż jesteśmy sami.
 
Nudzić ja się nie potrafię,
ciągle mam coś do zrobienia,
choć do parku iść nie mogę,
jeszcze żyję - to doceniam.
 
 
6.WSTAJE  DZIEŃ
 
Wstaje dzień, nie ma cię,
serce drży, szkoda tak,
cisza brzmi, gdzie jesteś,
gdzie, smutno mi, trudny czas.
 
Wołam cię, odszedłeś już,
w oddali głos jakiś brzmi,
dusza gdzieś uleciała w kurz,
do serca są zamknięte drzwi.
 
Skończyło się, co było złe,
pozostał smutek, żal i łzy,
dobro też uleciało gdzieś,
a w sercu moim jesteś ty.
 
Odszedłeś w świat, nieznany świat,
i nie powrócisz do mnie, cóż,
tam nikt nie zajrzy mimo lat,
Covid cię zabrał, w mym sercu nóż.
 
7.SMUTNO MI BOŻE
 
Smutno mi Boże od rana samego,
do Ciebie się zwracam z żalem, błaganiem.
od tylu dni wciąż serce  me krwawi,
Boże jedyny, cóż z nami się stanie?
 
Powiało grozą po całym świecie,
w sercu zatrwożył się każdy z ludzi,
przez świat przebiega niczym błyskawica,
niektórzy sieją wiele ułudy.
 
Do Ciebie Panie modlitwy wznoszą,
błaganiom, prośbą nie ma końca,
wielu w zwątpieniach się zatopiło,
a z duszy rozmowa płynie gorąca.
 
Zwróć Boże uwagę na swoje stworzenia,
co cierpią na świecie teraz boleści,
wiele jest bólu, żalu rozpaczy,
bo Covid ma dla nas tak wiele śmierci.
 
8.ZIELONOOKA
 
Dla dziewczyny o oczach zielonych,
kwitną trawy wiosenne na łąkach,
dla niej śpiewy słowika od rana,
trele piękne na polach skowronka.
 
Dla dziewczyny o oczach zielonych,
wokół blaski rozsiewa już słońce,
nad jeziorem tatarak dostojny,
szumi pięknie w południe gorące.
 
Dla dziewczyny o oczach zielonych,
las rozsiewa i blaski, i cienie,
chłód przynosi głęboka gęstwina,
i wokoło pięknieje już zieleń.
 
Dla dziewczyny o oczach zielonych,
ukochany układa już wiersze,
i wspomnienia tuli do siebie,
oddał dla niej na własność swe serce.
 
A dziewczyna o oczach zielonych,
prezent miły z lubością przyjęła,
i w ramionach się jego schowała,
miłość piękna się właśnie zaczęła.
 
9.KOLOR NADZIEI
 
Nadzieja ma kolor zielony,
wiosna wciąż o tym pamięta,
gdy wkracza na swoje salony,
tiulowa jest piękna sukienka.
 
Makijaż złożony z kolorów,
przybiera kwiatami błękity,
torebka swą barwę ukryła,
toń wody dobrały buciki.
 
Takie też są twoje oczy,
natura dała ci zieleń,
nadzieję masz więc przy sobie,
tak mało, a jednak tak wiele.
 
10.ZASYPIA  MOJE  MIASTO
 
Zasypia moje miasto z ostatnim oddechem,
daleko w przestrzeni gonię nikłe wspomnienia,
zostały daleko piękne jak obłoki,
na błękicie białe, piękne marzenia.
 
Cóż zrobić zdołałeś, że serce płacze,
po ulicach gonią mgły, co są cieniami,
łzy słone spływają po policzkach gorących,
jęk z piersi uleci, tak ciężko czasami.
 
Jak to zrobiłeś, że w tłumie jam cieniem,
obijam się o ludzi, jak piłka o nogi,
nie jestem sama, a jednak samotna,
chroń mnie więc od złego, Aniele mój drogi.
 
11.SKŁADAM  WIERSZE
 
Składam w wersy piękne słowa,
by z mej duszy uleciały,
lżej się robi, kiedy piszę
balast siedział tam niemały.
 
Teraz skowronkami lecą,
ponad wszelkie są podziały,
bo poeta to ptak wolny,
muzy również go kochały.
 
I dalekie są przestrzenie,
które ciągle przemierzają,
dla nich blaski, dla nich cienie,
wiersze piękne tak powstają.
 
Ech poeto, wzleć wysoko,
ponad chmury, ponad gaje,
razem z muzą śpiewaj pięknie,
póki miłość w was zostaje.
 
12.ZATAŃCZYSZ  KIEDYŚ
 
Zatańczysz kiedyś na niebieskich łąkach,
weźmiesz w ramiona obłoki pierzaste,
tuląc do siebie, zaśpiewasz radośnie,
w końcu bezpieczna, spokojnie zaśniesz.
 
W chórze aniołów staniesz majowa,
one już wiedzą jak przyjąć cię całą,
i zgodnym głosem razem zanucisz,
bo przecież zostajesz tam, na stałe.
 
W górze wysoko pięknie, radośnie,
rozgania smutki anielskie śpiewanie,
idąc gdzieś mleczną drogą na spacer;
tu wyjątkowe i cudne spotkanie.
 
Patrzysz z wysoka na swoje życie,
było nijakie - zabrakło miłości,
wracać nie pragniesz, nie masz po co,
lecz sen się kończy - koniec próżności.
 
13.TAKA  ONA
 
Jej jawne znamiona to buta i pycha,
ubrana w diademy, rubiny, złoto,
wokoło rozsiewa strach, trwogę, panikę,
sama będąc zwykle chodzącą głupotą.
 
Swą głowę zadziera do nieba wysoko,
jeszcze trochę a nosem chmury zahaczy,
pod stopy rozkłada czerwone kobierce,
przecież nie może być dla niej inaczej.
 
Straszy gehenną, piekłem, czasem gromami,
jakie też spadają za złe zachowania,
lecz sama jest niczym ten grób pobielany,
z wierzchu pięknie, a w środku bałwany.
 
I cóż po trzosie co kryje bogactwo,
cóż po tytułach chwilowych na świecie,
wszak wszystko dla wszystkich kiedyś się kończy,
we wspólnym miejscu, o którym też wiecie.
 
14.PLOTKI
 
Ach jak to miło i jak wesoło,
gdy na językach niosą się wieści,
kiedy się plotka rozsiewa wokoło,
dużo i gęsto, niby w powieści.
 
Ta z naprzeciwka, proszę ja ciebie,
lubi ubierać się w różne ciuszki,
tylko że gustu nie ma za grosza,
więc tak wygląda, że gorzej nie musi.
 
No a ta, tamta, co ma kochanka,
przyjmuje wtedy, kiedy mąż w pracy,
więc po cichutku się on zakrada,
ja proszę ciebie przez wizjer patrzę.
 
Nic nie ukryje się przed wścibskimi,
jeśli jest spokój, dołożą od siebie,
lecz kiedy przyjdzie pomocy szukać,
u nich nie znajdziesz, gdy jesteś w potrzebie.
 
Cóż drogie panie, magiel zamknęli?
To może lepiej zająć się hobby?
Bo to jest zdrowe, nikomu nie wadzi,
i zaoszczędzi sercu choroby.
 
15.MÓJ  ANIELE
 
Chroń mnie mój aniele od złego języka,
z innymi sprawami sobie jakoś poradzę,
lecz gdy plotki sięgają ponad podziały,
prawdy powiedzieć nie dają rady.
 
Chroń mnie mój aniele, od fałszywych przyjaciół,
bo oni przecież o mnie wiedzą wszystko,
ze szczerego serca zwierzałam się szczerze,
teraz walczą ze mną z podłością wielką.
 
Cóż zrobić zdołałam, że nienawiść w głosie,
podeptać i zranić, nie ma nic gorszego,
a kiedy się bronię, kąsają jak węże,
posuwając się do czynu podłego.
 
Upadam i wstaję, ciągle się podnoszę,
ciężary, cierpienia dźwigam, bo tak trzeba,
uległa, pokorna, czyżby to za mało,
aniele mój drogi, bliskam teraz nieba.