ŻYCIE W PIGUŁCE III

Życie w pigułce część trzecia rozdział siódmy  
 
 
Rano przed operacją dostałam trochę leków, które mnie otumaniły. Nie bałam się, było mi wszystko jedno co robią. Pamiętam jak wieźli mnie na łóżku na salę operacyjną. Światełka migotały mi nad głową. Na sali operacyjnej położyli mnie na innym łóżku, a nade mną ogromny reflektor z rażącym w oczy światłem. Ostatnie co pamiętam, to modlitwę jaką w myślach kierowałam do Jehowy, a potem już nic.
Obudził mnie głos kobiety; proszę pani budzimy się! Torsje wstrząsnęły moim ciałem. Dobrze, usłyszałam, zwróciła narkozę.
Nic mnie nie bolało, tylko dreszcze targały moim ciałem. Zostałam przewieziona do izolatki, podpięta do kabelków, jakbym była robotem. Nade mną mruczała maszyna, a mi było ciągle zimno. Pielęgniarka nakładła na mnie tyle koców, że poczułam ich ciężar, ale w dalszym ciągu miałam dreszcze. W końcu szybkie kroplówki nawodniły moje ciało i powoli robiło mi się ciepło, tylko stopy były lodowate. Przyszła moja córka z zięciem, pamiętam, że moczyła mi usta, ale nie chciała mi dać pić. Potem przyszedł syn ze swoją narzeczoną. Pielęgniarka poprosiła, żeby mi dali odpoczywać, więc szybko poszli. Nie wiem kiedy mijały mi godziny i dni. Powoli zaczęłam chodzić po pokoju, a potem po oddziale. W końcu poszłam do domu. Dużo leżałam, smarowałam maściami bliznę po operacji. Była przez cały brzuch. Początkowo ciężko było się rozprostować, powoli dochodziłam do siebie. Miałam anemię zatem trzeba było nadganiać hemoglobinę. Robiłam sobie soki z czerwonych buraków, marchwi i jabłek. Codziennie po obiedzie wypijałam szklankę takiego soku. W ciągu miesiąca dobiłam do prawidłowej cyfry dwanaście. Teraz kontrola była raz w miesiącu, leki i badania. Waga leciała w górę w tempie torpedy. Nawet jak niewiele jadłam to i tak wszystko szło w biodra i nie tylko. Z filigranowej sylwetki nic nie zostało. Kiedy zaczynała się choroba miałam czterdzieści osiem kilo, kiedy skończyłam walkę, miałam prawie dziewięćdziesiąt. Nie mogłam na siebie patrzeć. Za dużo różnych leków, łącznie ze sterydami i hormonami, a za mało ruchu. Nic nie mogłam zrobić. Czas się przyzwyczaić do siebie. Teraz skupiłam się na służbie dla Jehowy. Chciałam dużo głosić, więc podjęłam służbę pioniera pomocniczego. Kwantum robiłam bardzo szybko, dlatego po pewnym czasie napisałam prośbę o przydzielenie mnie do pełno czasowej służby, to znaczy na pioniera stałego. Po pewnym czasie przyszło zamianowanie i teraz już pracowałam całymi dniami w terenie. Dla mnie to był piękny okres w moim życiu.