ŻYCIE W PIGUŁCE III

Życie w pigułce  część trzecia rozdział piąty 
 
 
Życie moje nabierało kolorów. W moim mieszkaniu drzwi się nie zamykały. Poznawałam sukcesywnie braci i siostry ze zboru. Raz w tygodniu miałam tak zwane studium, a oprócz tego sama analizowałam Strażnicę i Przebudźcie się. Wszystko co napisane było w tych publikacjach miało potwierdzenie w Biblii, którą dostałam na studium. Odkrywanie tak zwanej prawdy przynosiło mi wiele przyjemności. Teraz moje życie stało się radosne, szczęśliwe i pełne nadziei. Wiedziałam, tu jest moje miejsce. Dostałam dużo więcej niż się spodziewałam. Miałam przyjaciół, i szczęśliwe życie. Tego właśnie potrzebowałam. Ale moja nauka szła opornie, ponieważ po udarze dłuższy czas nie zapamiętywałam wiele rzeczy, a wiedza była mi potrzebna do życia w społeczności Świadków. Dlatego nie zrozumiana musiałam iść swoim tempem. Za moje nauczanie wzięła się córka z zięciem. Raz w tygodniu, przez pół godziny, dokładnie rozważaliśmy temat po temacie. W końcu którejś niedzieli odważyłam się i wyszłam na zebranie. Ileż to radości mi dało. Wprawdzie niewiele rzeczy jeszcze rozumiałam ale byłam wśród ludzi, którzy otaczali mnie braterską miłością. W końcu po wielu miesiącach trudnej nauki zdałam pytania do chrztu. Pojechałam z córką i zięciem samochodem prawie dwieście kilometrów na Zgromadzenie, na którym miałam wziąć chrzest. Sama droga była już dla mnie wycieczką. Ale kiedy weszłam na Salę Zgromadzeń przeraził mnie tłum jaki tłoczył się w kafeterii. Nigdy do tej pory nie widziałam tylu ludzi w jednym miejscu. Wszyscy ładnie ubrani, bez przepychu ani niechlujstwa. Dzieci grzeczne, posłuszne, tylko czasami któreś płakało - takie ich prawo. Wszystko miało swój czas i miejsce. Zdyscyplinowani, bez ociągania, skierowali się na swoje miejsca, kiedy brat ogłosił, że za dziesięć minut zaczynamy. Z tego Zgromadzenia niewiele pamiętam, ponieważ skupiona byłam na moim chrzcie. W końcu przyszła pora kiedy brat powiedział, aby zajęli  miejsca  z przodu ci, którzy mają dzisiaj przyjąć chrzest. Było specjalne przemówienie dla nas. Potem brat zaprowadził nas na miejsce naszego chrztu. Na zapleczu przebrałyśmy się w inne ciuszki bo przecież będziemy całe mokre. Poszłam pierwsza. Dwóch braci powiedziało mi co mam robić i po prostu zanurzyli mnie całą w wodzie. Wyszłam szczęśliwa. W końcu jestem Świadkiem Jehowy. Na zapleczu czekał na mnie lekarz i jeden brat z mojego Zboru i oczywiście wpuścili też moją córkę z koleżanką. Ponieważ wiedzieli o moich chorobach, chyba na wszelki wypadek zmierzyli mi ciśnienie.