ŻYCIE W PIGUŁCE III

Życie w pigułce część trzecia rozdział pierwszy 
 
 
Teraz musiałam zająć się pogrzebem. Poczułam się bardzo samotna. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Przyjechał mój brat. Moja szwagierka wysłała swojego męża, żeby też mi pomógł. Wprawdzie bardzo lubiła różne eskapady, ale tym razem rozchorowała się. W końcu to był jej brat. Mój brat chodził wszędzie ze mną.
Nie miałam pozwolenia na wydanie zwłok. Poszłam po to zezwolenie do prokuratury, ale niestety, zwłoki zostały wywiezione do innego miasta na sekcję, ciągle im coś nie pasowało.
Zrobiłam awanturę, pierwszy raz w życiu wykrzyczałam wszystkie swoje żale. Jakoś mnie nie zamknęli za to. Brat na siłę mnie karmił, bo znowu nie byłam w stanie nic przełknąć. Jedną kromkę chleba jadłam pół godziny. Dziećmi w tym czasie zajmowała się kuzynka mojego męża.
Byłam zmęczona, bez siły i ciągle płakałam. Brat ze szwagrem kupowali ubranie do trumny, wybrali trumnę, pozałatwiali ze mną co tylko było do załatwienia. Ale zwłok nadal nie było. Zezwolenie dostałam dopiero po dziesięciu dniach. Pogrzeb był spokojny, nie uroniłam ani jednej łzy, natomiast dzieci płakały. Przyszły klasy moich dzieci, było dużo ciekawskich sąsiadów. Z mojej rodziny poprzyjeżdżali nawet z Warszawy. Ksiądz patrzył na mnie podejrzanie, nie chciało mi się płakać. Stałam jak odrętwiała. Wrzuciłam wiązankę na trumnę, zasypali ją razem z trumną, i tyle zostało z mojego małżeństwa. Po pogrzebie przyjęcie było spokojne. Nie pozwoliłam na postawienie nawet jednej butelki alkoholu.

A ja poszłam przez pole, pięknym łanem zboża ozdobionym, piękną łąką aż pod las. Tam spokój, cisza, jakby czas się zatrzymał. Ale zaraz za mną przybiegł mój brat ze szwagrem,. Nie pozwolili mi być samej. A ja tego potrzebowałam. Szwagier zaproponował mi, że przejdziemy się trochę wokół domu, jeśli nie chcę siedzieć przy stole. Nie chciałam siedzieć między rozprawiającymi na temat, co by było gdyby było. Poszliśmy zatem spacerkiem. Wtedy szwagier mi powiedział, że mogę z każdą sprawą przyjść do niego do pracy, wtedy on zwolni się na godzinkę i mi pomoże. Skorzystałam z tej propozycji. Po paru tygodniach zostałam wezwana na prokuraturę. Dochodzenie w sprawie śmierci męża zostało umorzone. Mąż sam doprowadził do swojej śmierci. Ale przed śmiercią zadzwonił na policję, że żona chce go zabić. Nie uwierzyli mu, ponieważ ledwo mówił. Kiedy jednak już nie żył, byłam podejrzana numer jeden. Mąż poszedł na pogotowie wypisał sobie tabletki Relanium, wypił dwie butelki wódki i puścił gaz. A do picia zaprosił jedną z koleżanek. Kiedy wypili wódką, wygonił ją i zrobił sobie posłanie. Byłam zszokowana. Jaki perfidny sposób uwikłania mnie w zbrodnię.