ŻYCIE W PIGUŁCE II

Życie w pigułce CZĘŚĆ DRUGA ROZDZIAŁ SZÓSTY 
 
Było gorące lato kiedy urodziłam synka. Córcia była u moich rodziców, ponieważ pod koniec ciąży nie byłam w stanie sama sobą się zaopiekować, a cóż dopiero dzieckiem. Mąż szalał ze szczęścia. W tym czasie nie można było odwiedzać kobiet na porodówce, a cóż dopiero pokazać dziecko. Radziłyśmy sobie w ten sposób, że mężowie przychodzili pod okna o określonej godzinie, kiedy dostawałyśmy dzieci do karmienia. Każda pokazała swoje dziecko na ile się udało. Mąż w tym momencie stanął na wysokości zadania. Kupił wszystko co było potrzebne dla dziecka, łącznie z wanienką, kotłem do gotowania pieluch i inne niezbędne rzeczy. Ale nie omieszkał też opić syna, więc w domu urządził przyjęcie, na które przyszły również kobiety. Jedna była pocieszeniem dla mojego męża. W pewnym momencie wpadła do mieszkania moja szwagierka i z gracją znaną jedynie jej samej, powyrzucała z domu całe towarzystwo, a tę kobietę wystawiła za drzwi tak jak stała, to znaczy w bieliźnie.  Wróciłam z dzieckiem do domu po dwóch tygodniach. Przyjechała do mnie teściowa i szwagierka, przywiozły mi kurczaki, nabiał, jajka, warzywa. Przywiozły także prezencik dla dziecka. Szwagierka z detalami opowiedziała mi o tym zajściu w moim domu. Mąż pojechał na jeden dzień w trasę, więc nie mogłam go o to zapytać. Wieczorem przyjechał, na moje pytanie o tę kobietę, nic nie powiedział tylko się uśmiechnął. Nie wiem co wtedy ze mną się stało, ale chwyciłam szufelkę od śmieci i uderzyłam go w twarz. Z nosa poleciała krew. Poszedł do łazienki, obmył twarz, podszedł do mnie i tylko powiedział, że dziękuje mi za syna. We mnie wrzało, ale musiałam się wyciszyć, przecież karmiłam. Nie wpuściłam go do łóżka. Na drugi dzień pojechał w trasę na dwa tygodnie. Do domu wróciła moja córcia.
We wrześniu tego roku, córcia poszła do zerówki.
Po macierzyńskim wróciłam do pracy. Synka zawoziłam do żłobka, córka do zerówki. Teraz był to dla mnie okres zmagania się z całym światem. Mój synek okazało się, że ma astmę, często dziecko było w szpitalu, a ja pod drzwiami, bo nie wolno było być z dzieckiem. Po pewnym czasie okazało się że córka ma chore oczy, potrzebna była operacja. Dwoje chorych dzieci, mąż alkoholik i ciągłe awantury w domu spowodowały, że lekarze zdiagnozowali u mnie depresję. Byłam w okropnym stanie. Moja mama zabrała dzieci do siebie, a mnie pogotowie zawiozło do szpitala.