ŻYCIE W PIGUŁCE II

Życie w pigułce CZĘŚĆ DRUGA ROZDZIAŁ DRUGI 

 
 
Nad ranem goście się porozchodzili. Zostałam z mężem, jego rodzicami, siostrą i jej mężem. Mój ojciec pojechał jakimś samochodem. Byłam przerażona, praktycznie zostałam w obcym mi otoczeniu z ludźmi, którzy tak samo byli dla mnie w pewnym sensie obcy. Moja szwagierka i teściowa zaczęły sprzątać ze stołów, wzięłam się i ja za robotę. W kuchnie już grzała się woda do zmywania wszystkich naczyń i garów. Pokój w którym nam pościelono tapczan, był dużym pokojem, schludnie, choć bez gustu urządzonym. Nie śpieszyło mi się do spania. Może to wydawać się dziwne, ale to był mój pierwszy raz, kiedy miałam spać z mężem,nie byłam na to gotowa. Nie wiedziałam gdzie mam się umyć, przebrać, nikt mi nic nie ułatwiał.Mój mąż położył się zmęczony i zaraz zasnął, a ja z teściową i szwagierką sprzątałyśmy po przyjęciu. Rano teściowa poszła do obrządku, teść poszedł spać, szwagierka też poszła do swoich dzieci i swojego męża. Rozglądałam się. gdzie tu można się umyć. Łazienki nie było, nie miałam pojęcia jak to zrobić.Teściowa wróciła z mlekiem, więc zapytałam. Wskazała mi miskę, dała ręcznik. Bez żadnego parawanu, zero intymności. Byłam zawstydzona, przerażona. W końcu umyłam się i położyłam obok męża. Rano pojechaliśmy do moich rodziców.Czułam się okropnie, męczyłam się będąc z mężem, którego przestałam kochać w parę minut. Wszystko co było związane z małżeństwem moim było udręką a nie radością czy przyjemnością.
 
W końcu trzeba było iść do pracy. Miałam wrażenie, że wracam do moich chwil, kiedy byłam panną. Tu było ciągle tak samo, nic się nie zmieniło, tylko ja się zmieniłam. Ciągle było mi niedobrze. Moje emocje krzyczały z niemocy. Nie chciałam tego małżeństwa. W domu mojego męża ciągle były krzyki, jakieś szarpania, nie było nigdy spokoju. Starałam się na zewnątrz nie pokazywać co czuję, ale zapowiadała się niezła katastrofa. Nic się moje życie nie zmieniło, oprócz tego, że zmienił się ojciec na teść i mąż, podobny do swojego ojca. W moim rodzinnym domu nie było wódki, to było na plus, natomiast tutaj, ona była na porządku dziennym. Zastanawiam się do dzisiaj, jak to było, że ja przed ślubem nawet tego nie zauważyłam? 
 
Pierwszy raz dostałam od męża w twarz, kiedy byłam w ciąży pierwsze tygodnie, było trzy miesiące po ślubie. Teść z teściową wtedy odciągnęli go ode mnie. Ale zaraz mąż mnie przeprosił, że nie chciał, tak jakoś mu ręka poleciała. Byłam rozżalona, zawiedziona i nie wiedziałam co robić. Dla mnie to był ciąg dalszy dzieciństwa, tylko że agresja się potęgowała. Jak miałam się zachować? Najchętniej bym uciekła, tylko dokąd? Nie miałam gdzie iść. To były czasy, kiedy nie zajmowano się za bardzo sprawami kobiet maltretowanych. Do końca ciąży już mnie nie dotknął. Był dla mnie już obcym człowiekiem. Po porodzie teściowa nie chciała, żeby moje dziecko budziło ją po nocy, bo miała dosyć dzieci swojej córki, więc od razu z porodówki pojechaliśmy do wynajętego domu. Ze mną była mama. Przyjechała po mnie razem z moim mężem. Oboje wręcz się nienawidzili. Mama wiedziała, że ja cierpię. Powiedziałam jej kiedy mnie uderzył. Mąż wiedział, że moja mama chce, żebym go zostawiła i dlatego nie znosił jej obecności. Był listopad. Zostałam w obcym miejscu z mężem, nieodpowiedzialnym mężczyzną, który uważał, że kobieta jest do roboty w domu i przy dziecku, bo przecież on z pracy przychodzi zmęczony i głodny więc i obiad mu się należy. A co mi się należało?
 
Jedno pasmo samych niepowodzeń. Kiedy mu się coś nie podobało, szedł pić, jaki będzie kiedy przyjdzie, nigdy nie wiadomo. W takich momentach strasznie się bałam. Nie przebierał w słowach i czynach. Po prostu mnie bił, przepraszał, klękał na kolanach, przynosił kwiaty i znowu pił i bił.