ŻYCIE W PIGUŁCE  I

Życie w pigułce część pierwsza rozdział pierwszy 
 
 
Urodziłam  się na wiosnę w przeciętnej rodzinie jak na owe czasy. Na świecie była już moja siostra Janina. Byłam nie chcianym dzieckiem i zapewne gdyby to było w tych czasach, mama by mnie zabiła.
Pewnego razu, jak już byłam nastolatką, mama z detalami opowiedziała mi co robiła, żeby mnie się pozbyć; a więc skakała z pieca na ziemię na wyprostowanych nogach, dźwigała kotły z gotującym się praniem, brała gorące kąpiele.
Jednak nie dawałam się, nie wiedzieć dlaczego, skoro mnie nie kochała?
Sześć lat po moich narodzinach przyszedł na świat mój braciszek ku uciesze rodziny nie wyłączając mnie. Był moim kochanym braciszkiem. Zachowywałam się tak, jakby to było moje dziecko a nie brat. Kiedy w nocy płakał, biegłam do niego żeby podać smoczek. Kładłam się koło niego i opowiadałam mu bajki, śpiewałam piosenki aż mama przyszła z butelką. Potem zasypiałam jak robiło się cicho. Oprócz opieki nad braciszkiem miałam inne obowiązki.
Jako dziecko pasłam krowy, obrządzałam zwierzęta.
Kiedy miałam dwanaście lat dwa razy dziennie doiłam krowy i podawałam paszę dla zwierząt. Jak już poszłam do szkoły, opiekowała się mną moja siostra. Pamiętam jak wyrwała sztachetę z płotu i pobiła chłopca, który ciągnął mnie za włosy. O tym występku  dowiedzieli się w szkole i oczywiście dowiedzieli się również rodzice, ale mój ojciec pochwalił za to siostrę.
Pewnego dnia, mama wyjechała z siostrą i po paru dniach wróciła, ale sama. Moja siostra została w sanatorium, okazało się, że ma gruźlicę. Potem nas ciągali po przychodniach i szpitalach, ale byliśmy zdrowi. Bardzo tęskniłam. Byłam zajęta szkołą, bratem, i przybywało mi obowiązków w gospodarstwie.
 
Kiedy po roku  wróciła siostra, była już inną dziewczynką, spoważniała, wyciszona i tylko głowa w książkach. Nie miałam specjalnie czasu na czytanie książek, zostawały mi tylko wieczory i to przy lampie naftowej, bo nie mieliśmy w ogóle założonego światła. Dlatego czytanie często było rodzinne; jedna osoba czytała, reszta słuchała, a potem dyskusje.
Był to dla mnie trudny czas, również dla naszej całej rodziny. Było ciężko, rodzice mieli problemy finansowe, przez co cierpiały również dzieci, a najwięcej ja. Bo siostra chorowita,  brat mały więc, cała praca w gospodarstwie spadała na mnie i na ojca. Mama nie chodziła ani na pole do pracy, ani do obory czy chlewika - to była moja robota. Teraz podejrzewam, że mama była chora na depresję, a babcia, no cóż, ugotowała obiad, pokrzyczała na dzieci, ot cała jej praca. Ojciec pracował w tak zwanych PGR-ach, od świtu do nocy, z przerwą, którą wykorzystywał do pracy w polu.
Pamiętam, jak ojciec krzyczał z byle powodu, bat, który trzymał w ręku często strzelał nad moją głową, bo coś źle zrobiłam, a przecież byłam tylko dzieckiem, i to małym. Bywało, że był dla mnie miły, a tego to już nie mogłam znieść. Kiedy mnie pierwszy raz pocałował, myślałam, że tak całują ojcowie, ale kiedy zaczął wyśpiewywać sprośne piosenki nad moim uchem o dorastaniu, nie wytrzymałam, powiedziałam mamie, ale ona to zlekceważyła. Powiedział kiedyś mamie żebym z nim spała, mama kazała mi iść do niego do łóżka. Nie spałam całą noc, jego ohydne łapy wędrowały po moim ciele. W końcu wziął moją rękę i położył na swoim przyrodzeniu, poczułam tylko wilgoć i obrzydzenie. Rano cały czas płakałam. Poszłam do szkoły i powiedziałam o tym wychowawczyni. Miałam wrażenie, że się wzruszyła, ale skończyło się na tym, że wezwali mamę, która wszystkiemu zaprzeczyła. Mama powiedziała do mnie, że takich rzeczy się z domu nie wynosi. Agresja ojca wobec mnie nasilała się.