ZDRADZONA MIŁOŚĆ 4

ROZDZIAŁ CZWARTY
Napisany: 2019-06-04
 
Rano przyjechała do mnie bez zapowiedzi Zośka. Wprawdzie była umalowana, ładnie ubrana i uczesana, ale mina nie tęga.
Usiadła przy stole w kuchni i poprosiła o kawę. 
Nie chciałam jej poganiać, niech się trochę wyciszy, wtedy sama zdecyduje kiedy ma mówić i co mówić.
W końcu wyrzuciła z siebie jednym tchem; nie wrócił na noc, dzwoniłam do szpitala, nie miał dyżuru.
No nieźle kochana, zatem coś kręci ten twój mąż, ale to nie znaczy, że gdzieś polazł, może był na innym oddziale?
Tak, tylko po co tam miałby chodzić, chyba, że ma tam jakąś panienkę.
No tak, ale pomogłam, teraz to będzie biedna myśleć. 
Ale na razie to może nie gdybaj za dużo, postaramy się jakoś dowiedzieć, co ten twój mąż ukrywa przed tobą.
Ale jak to chcecie zrobić?
Zawsze można iść do niego na wizytę i w poczekalni wypytać pacjentki co o nim wiedzą, a może zacząć obserwację? 
Obie z Anką coś wymyślimy.
To zapowiada się niezła zabawa w detektywów. Tylko my z Anką jesteśmy w tym słabe, ale co nie robi się dla dobra koleżanki. Nie cierpię zdrajców, chętnie bym im pourywała ich narzędzia do zdrady, za takie skoki w bok. Zdrada bardziej boli niźli śmierć, wiem coś o tym, dlatego mogę ją zrozumieć i współczuć całym sercem.
Anka tak samo jak ja podchodzi do zdrady, zatem będzie nam się dobrze go szpiegowało.
Zadzwoniłam do Anki, żeby przekazać jej te wszystkie wiadomości ustalić, co robimy i kiedy, aby nasi mężowie nie za bardzo nam się mieszali, bo z tego wyjdzie jeden wielki groch z kapustą w jednym garze.
Zośka szybko uwinęła się z kawą i pojechała do domu.
Biedna, waruje jak pies pod drzwiami, tylko nie zdaje sobie sprawy, że męża uczucia powędrowały już do tej trzeciej.
Tego to byłam pewna, tylko nie chciałam mówić głośno, po co ją dobijać. Po południu zjawiła się Anka z Grześkiem.
Panowie mieli jakieś sprawy do obgadania, więc zamknęli się w pokoju, a my z Anką w kuchni zaczęłyśmy planować naszą akcje złapania Antka na zdradzie, i dowaleniu mu ile się da.
A co potem zrobi Zośka, to już nie chciałyśmy w to wnikać. 
Kiedy już plan został ustalony, zadzwoniłyśmy do Zośki z pytaniem o jego grafik, jeśli wie, niech nam go da, wtedy zaczniemy działać.
Antek był już w domu, więc nie mogła z nami na ten temat rozmawiać, zatem stanęło na tym, że rano przyjedzie do mnie i przywiezie plan jego pracy.
Zatem do jutra, Zosiu.