ZDRADZONA MIŁOŚĆ

ROZDZIAŁ DRUGI
Napisany: 2019-05-29
 
Weszliśmy z Pawłem do restauracji.
Przytulne miejsce, ciekawe jak Zosia z mężem wyglądają?
Mam nadzieję, że nie jacyś nadmuchani inteligenci.
Też wymyśliłeś.
Wodziłam wzrokiem po sali i zauważyłam Grześka z Anką, i Antka z Zośką, choć jeszcze nie wiedziałam, jak wyglądają, ale skoro siedzieli razem, to na pewno oni.
Podeszliśmy do stolika i przywitaliśmy się. Grzesiek przedstawił nas sobie. Zatem Zośka i Antek, to fajni ludzie na pierwszy rzut oka.
Rzucane zdawkowe słowa, grzecznościowe zwroty i powoli rozkręcała się rozmowa.
Antek wlepił we mnie oczy, aż poczułam się nieswojo, jakbym go bliżej znała, to bym po prostu powiedziała, żeby przestał się gapić, bo robi mi się niedobrze.
Zośka to ciepła, miła osoba, tylko brakowało mi na jej twarzy
uśmiechu. 
Praktycznie rozmawiałyśmy o pracy, podróżach i pogodzie. 
Takie zwykłe bla bla bla.
W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam do Zosi, żeby jej  mąż przestał się tak patrzeć, bo mi jedzenie nie smakuje.
Zosia poczerwieniała i  powiedziała, że to takie nic nie znaczące jego zachowanie. 
Nie wytrzymałam i powiedziałam do Antka, że jego żona jest obok.
Zmieszał się i teraz patrzył w swój talerz, skąd jedzenie zaczęło znikać w przyśpieszonym tempie.
Dziwny ten Antek, powiedziałam do Pawła, ale Paweł, nie wiedząc o co chodzi, odpowiedział, że normalny mężczyzna, co chcesz od niego?
Ja od niego czy on ode mnie, odburknęłam Pawła i się obraziłam. 
To niesłychane, jak mężczyźni są mało spostrzegawczy, a może za bardzo ufają tak zwanym kolegom?
Spotkanie w tym towarzystwie przeciągnęło się do północy. Byliśmy ostatni z gości, którzy opuszczali lokal. Na koniec jeszcze poszłam do ubikacji, za chwilkę też ktoś wszedł i usłyszałam głośny płacz.
Zrobiło mi się bardzo smutno. 
Anka czemu płaczesz, zapytałam?
To ja Zośka. 
Co się stało?
Nic, już dobrze. 
Zosiu, jak chcesz możemy porozmawiać, ja mam czas. 
Dzisiaj nie mogę, już jedziemy do domu, odparła Zośka. 
Wiesz co, dam ci mój telefon, jak będziesz chciała pogadać, po prostu zadzwoń, umówimy się.
Dobrze, tylko nie mów Antkowi.
Coś ty wymyśliła kochana, po co mam gadać z nim?
W głowie mojej zalęgła się już pewna myśl.
Zośka poprawiła makijaż i poszłyśmy do swoich mężów.  Cisnęło mi się do głowy pewne przekleństwo, ale musiałam się opanować, żeby nie narobić sobie niepotrzebnie wrogów.