ICH  DROGA W DOROSłOŚĆ 

 ROZDZIAŁ 5

ROZDZIAŁ PIĄTY

Napisany: 14-01-2020    04:16

 
Czas nieubłaganie umykał. Dzieci rosły jak na drożdżach pod troskliwą opieką rodziców.
Przyszła pora na szkołę. Szkoła była również sprawdzianem i dla rodziców. Rozwydrzone dwa potworki poszły do jednej klasy. Już pierwszego dnia Wioletka pokazała, kto tu będzie rządził i pogoniła dziewczynkę z ławki, żeby mógł usiąść Fabianek.
Tak zleciały im trzy lata klas podstawowych.
Któregoś dnia, kiedy Wioletka rozmawiała z tatą, zapytała, czy coś jej grozi jeśli pobiła dziewczynkę?
Pobiłaś dziewczynkę, zapytała Róża?
Oj tam, pobiła zaraz, zaczął bronić Marcin, na pewno miała powody, prawda córeczko?
Marcin, co ty gadasz, jakie powody, nie wolno się bić!
Kochanie, zaczął, jeśli to byłoby coś groźnego, na pewno byśmy już wiedzieli.
Żeby nie było za późno, zaczęła, pamiętaj, że twoja aprobata zachęca ją do takich zachowań.
Wioletko, zaczęła mówić, nie wolno nikogo bić, to jest przestępstwo, za które dorośli mogą iść do więzienia.
Ale ja nie jestem dorosła, to mogę, prawda tatusiu?
Marcin, krzyknęła Róża, ani się waż jej przytaknąć!
Córcia, nie bij nikogo, zaczął, bo mama nam głowy pourywa.
Jeszcze obracaj to w żart.
Jaki ty jej dajesz przykład?
Tego było dla Róży za wiele. Musiała się komuś wygadać. Zadzwoniła do Kaliny.
Jak u ciebie, zapytała?
A, szkoda gadać, ciągle coś się dzieje, wiesz co sobie wymarzył Fabian?
Nie wiem, odparła zgodnie z prawdą.
Zachciało mu się motorynki, więc zaczyna swoje wycie syreny.
Słyszę, powiedziała Róża, nawet głośno to robi.
Nie śmiej się, ja już nie wytrzymuję. Specjalnie chodzi po całym domu i mnie wkurza.
Dlaczego Maciek nie porozmawia z nim?
Maciek udaje, że nie słyszy.
Może to też metoda.
Może i jest, ale ile można wyć?
Widocznie do tej pory to działało, zatem dlaczego nie stosować sprawdzonych metod na nas?
Masz rację, ja się nie ugnę, a jak Maciek mu kupi tę motorynkę, to ją zepsuję.
Aż taka jesteś zdesperowana?
Ale poszukaj w internecie, czy jedenastolatek może jeździć motorynką? Wydaje mi się, że nie, ale sprawdź. Będziesz miała argument w ręku.
Masz rację, zaraz sprawdzę.
Tylko mu nic nie obiecuj, bo się uchwyci obietnicy i będziesz w przyszłości miała przegrane.
A co u ciebie, zapytała Kalina?
Wioletka pobiła jakąś dziewczynkę.
Słyszałam, rodzice się zdenerwowali i zrobili awanturę wychowawczyni.
To przyjdzie nam się tłumaczyć, zaczęła Róża. Do czego to doszło. Co one jeszcze nam w przyszłości wywiną?
Nie wiem, już się boję, albo będą przykładnymi obywatelami, albo przestępcami.
Albo politykami, zaśmiała się Róża.
Nie , tylko nie to, dodała Kalina.
Dobrze się uczą póki co, zdobędą zawód i poukładają sobie życie.
Oby, kochana, oby.
Następnego dnia Róża musiała iść do szkoły. Zadzwoniła do niej wychowawczyni Wioletki, żeby przyszła na rozmowę. Róża wiedziała, jaka to będzie rozmowa. Było jej wstyd za córkę. Nie wiedziała jak ma trafić do córki, żeby ta przestała rozrabiać.
Niech pani usiądzie, zaprosiła wychowawczyni.
Wie pani już zapewne, że Wioletka bije dzieci, jeżeli nie chcą robić tego, czego ona sobie zażąda.
Słyszałam, jest mi niezmiernie przykro.
Tak nie może być, to nie był pierwszy raz, rodzice tej dziewczynki poszli do kuratorium i najprawdopodobniej Wioletka zostanie przeniesiona do innej szkoły a przy dobrych układach, do innej klasy.
Tego się Róża nie spodziewała.
Myślała, że będzie to jakaś uwaga, reprymenda, ale żeby tak karać?
Musi być pani na to gotowa i Wioletka też.
Róża wracała do domu smutna, chciało jej się płakać. Przecież zawsze chciała dla dziecka jak najlepiej, ale to co się dzieje, do niczego dobrego nie prowadzi. Trzeba coś zrobić, pomyślała, najpierw porozmawiam sobie z Marcinem.