TOKSYCZNE ZWIĄZKI

ROZDZIAŁ JEDENASTY
Napisany: 2019-11-29    0:34  
 
Obudził mnie dzwonek telefonu. Podniosłam głowę z poduszki i rozglądałam się zdezorientowana. Mój mózg jeszcze spał i śnił, a ten dzwonek telefonu był jak bicie dzwonu.
W końcu oprzytomniałam, sięgnęłam po telefon. 
Halo, kto mówi?
Nareszcie odebrałaś, usłyszałam głos Sary.
Co się stało, że dzwonisz w nocy, zapytałam?
Lenka, to nie noc, to rano, spóźniłaś się do pracy.
O rany, ale spałam, zmęczenie w końcu mnie dopadło po wielu tygodniach nocy bezsennych.
Szybko wyskoczyłam w łóżka, i w parę minut byłam gotowa do wyjścia.
Sara w końcu przyszła do pracy, zobaczymy w jakim jest stanie, przemknęło mi przez myśl.
Sara  z Kaśką czekały na mnie z kawą. Kiedy więc wpadłam na recepcję, najpierw zajęłam się kawą, a potem ploteczkami.
Jak sobie radzisz Sara?
Dobrze, odwiedzam dziewczynki, Mateusz nie pije, zajmuje się domem i chodzi na terapię.
Myślałam, że mnie zaraz trafi piorun. Wróciła do Mateusza!
Nie chce mi się na ten temat rozmawiać, powiedziałam, i wstałam od stolika. 
Ile kobieta musi oberwać od damskiego boksera żeby zrozumieć, że trzeba wiać jak najdalej , a nie wybaczać?
Nie wróżyłam nic dobrego temu małżeństwu. Znając to z własnego podwórka, wkrótce dojdzie do jakiejś tragedii, ale cóż ja mogę, tyle razy tłumaczyłam, prosiłam, mówiłam, więcej już nie będę.
Pozbyli się dzieci, teraz tylko czekać, jak zacznie ją lać.
Trudno mi było koncentrować się na pracy, ciągle miałam przed oczami moje małe księżniczki. Cóż mogą czuć dzieci, będąc wyrwane ze swojego środowiska?
Nie miałam ochoty rozmawiać już z Sarą. Musi sobie radzić sama, ja nie umiem jej pomóc. Skoro w takich drastycznych momentach nie przekonała się o słuszności odejścia od męża, to nie ma mocnych żeby teraz to zrobiła. 
Kiedy skończyłam swoją zmianę zapragnęłam pojechać w plener,  gdzie jest woda i las.
Pojechałam w dobrze znane mi miejsce. Długo spacerowałam po lesie i wokół jeziora, aż zapadł mrok. 
Poczułam głód. W końcu przecież nie zjadłam obiadu. Zatem czas ugotować kolację.
Teraz ważne, żeby myśleć tylko o sobie, nie wychodzi mi pomaganie, zatem zabawię się w egoistkę i zafunduję sobie wycieczkę. 
Jutro porozmawiam z dyrektorką, tydzień urlopu bezpłatnego wystarczy na wypad poza miasto.
Następnego dnia poszłam do pokoju dyrektorki z prośbą o wolne.
Lenka, dlaczego chcesz wyjechać, co się stało?
Muszę pani dyrektor, czas pomyśleć o sobie, nie tylko o innych, a tak się składa, że bardzo potrzebuję izolacji.
Chodzi o Sarę?
Tak, ale już nie chcę rozmawiać na ten temat.
Rozumiem cię, zatem jedź i odpocznij, a jak wrócisz, opowiesz jak się bawiłaś?
Wieczorem usiadłam do laptopa i poszukałam gospodarstwa Agroturystycznego. Nie musiałam szukać długo, znalazłam w niespełna pół godziny. Wybrałam numer telefonu i usłyszałam miły, kobiecy głos.
Dogadałam się z panią co do ceny i posiłków, a potem już zaczęłam się pakować. Czeka na mnie wioska, jak pani mówiła, gdzie echo nie dochodzi.
Rano, skoro świt wyruszyłam w podróż po odpoczynek i świeże powietrze.
Na miejscu byłam przed południem. Akurat gospodyni kończyła gotować obiad dla swoich gości.
Kiedy już gospodarz wniósł moją walizkę, zaprosił do stołu na obiad. Przy stole siedziało już parę osób.
Grzecznie się przywitaliśmy, i w ciszy zjedliśmy smaczny obiad. Żebym się tylko nie upasła, za dobrze gospodyni gotuje. 
Po obiedzie poszłam się przejść po okolicy. Taki mały rekonesans, żeby wiedzieć, gdzie mogę sobie spacerować.
Do mnie dołączył mężczyzna. 
Michał jestem.
Lenka, grzecznie podałam dłoń.
Ładnie tutaj, długo już tu jesteś?
Parę dni.
Ja też przyjechałam na parę dni, co cię sprowadza na takie odludzie?
Życie, po prostu życie.
To tak jak mnie
Daleko jest do jeziora?
Jakiś kilometr, można spokojnie spacerkiem dojść.
Jutro od rana zaczynamy chodzić po zakamarkach tej okolicy?
Jak chcesz, ja chętnie potowarzyszę.
To dzisiaj troszeczkę spaceru, a jutro pokażesz jezioro?
Nie ma sprawy, odparł, będziemy cieszyć się widokami.
 

 

ORG