TO TYLKO PRZYJAŹŃ

ROZDZIAŁ  CZTERNASTY
Napisany: 2019-10-10    18:00  
 
Dni mijały nam szybko, aż przyszedł moment, kiedy trzeba było wracać. Po śniadaniu spakowaliśmy swoje rzeczy do samochodu, i w drogę.
Podróż była radosna, inna niż wszystkie poprzednie.
Wyruszyliśmy w tę podróż jako przyjaciele, wracamy jako para. Grześ, jak będziemy sobie teraz układać życie?
Lenka, najpierw musimy pomyśleć o zmianie mieszkania. A poza tym , nie jest nam potrzebne dodatkowe mieszkanie, więc sprzedamy swoje, a kupimy wspólne.
Wiesz kochanie, pomyślimy może o kupnie domu.
Chcesz mieć dom?
Fajnie byłoby z rana wychodzić na własne podwórko i wypić kawę przy wtórze ptaków.
Dobrze Lenka, porozmawiamy o tym.
Kiedy już weszliśmy do mojego mieszkania, stwierdziłam, że trzeba jak najprędzej zająć się zmianą, bo w moim domu wszystko mi przypominało Pawła.
Każda jedna rzecz, czy to w kuchni czy to w pokojach, była związana z tamtym życiem.
Myśli krążyły ciągle między wspomnieniami, a przecież mam już inne życie, to realne, które daje mi się wyciszyć i zacząć żyć, po prostu żyć. Zarówno ja jak i Grzesiek nie zapomnimy ani o Pawle, ani o Ance, tylko będziemy sobie układać życie ze sobą.
Grzesiek, musimy iść na zakupy, przerwałam milczenie.
Dobrze, bierzemy samochód, czy idziemy spacerkiem, zapytał? Musimy wziąć samochód, bo niczego nie mamy, w rękach nie damy rady tego wszystkiego przynieść.
W sklepie było dość tłoczno, jak zwykle zresztą w naszym mieście w strefie granicznej.
Przyzwyczajeni do tego, spokojnie wkładaliśmy do wózka potrzebne produkty.
W domu trochę czasu upłynęło zanim uporaliśmy się z zakupami. Co ugotować?
Grzesiek popatrzył na mnie i powiedział, że gotować to będzie on, a ja mam sobie odpocząć, bo jeszcze się nagotuję, jak on będzie pracował.
Ale ja też kochanie będę pracowała, to żaden argument, czasami też ugotujesz jak ja będę w pracy.
Pewnie, że będę gotował, a teraz zmykaj odpoczywać, będzie niespodzianka. Po tych słowach Grzesiek pocałował mnie i wziął się za mięso. 
Żeby mu nie przeszkadzać poszłam do pokoju i włączyłam komputer, niech się otwiera, a ja załadowałam pralkę z  praniem. Będzie kilka pralek, bo to i Grześka rzeczy trzeba wyprać. Z tą świadomością poczułam spokój i bezpieczeństwo.
Obiad był smaczny, powiedziałam, kiedy odstawiłam pusty talerz. Zatem mój drogi, będziesz też gotował, szkoda marnować taki talent, dodałam, uśmiechając się do Grześka.
Grzesiek popatrzył na mnie i też się uśmiechnął, lubię gotować, zwłaszcza wtedy, kiedy mam coś do przemyślenia. 
A teraz co miałeś do przemyślenia?
Bo tak pomyślałem, że chyba powinniśmy wziąć ślub, żeby wszystko razem legalnie i swobodnie sobie załatwiać. 
Dobrze Grześ, ale jeszcze to przegadamy, bo wiesz, każde z nas ma jakieś zasoby i to trzeba uregulować też prawnie, tak dla naszego komfortu psychicznego.
Chcesz intercyzę, zapytał?
A ty Grześ?
Nie mam zamiaru się z tobą rozwodzić,  ale jak chcesz, to spiszemy.
To co przed naszym małżeństwem to będzie każdego z nas, a po małżeństwie, wspólne.
Teraz już mogę być pewna, że nic nie stanie na przeszkodzie naszemu szczęściu.
Zrobię kawę, powiedział Grzesiek.
Kiedy już kubki stały na stole, Grzesiek przytulił mnie i powiedział; jak dobrze, że ciebie mam kochanie, czuję się przy tobie spokojny i kochany. Bo też mnie kochasz, prawda?
Tak Grześ, odparłam, też cię kocham. Grzesiek pocałował mnie i stwierdził, że jutro idziemy do Urzędu Stanu Cywilnego i po obrączki, a obrączki z naszych z poprzednich małżeństw pójdą do sejfu.