WSPOMNIENIA III

 ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY

26.04.2019 marzycielka 69v
 


Był piękny ranek polskiej jesieni kiedy szykowałam się do ostatniej sprawy rozwodowej. Anka poszła ze mną, żebym nie czuła się osamotniona. Mój adwokat obiecał, że pójdzie sprawnie, bo chodzi o werdykt końcowy. Kiedy weszłam na salę mój jeszcze mąż siedział tam ze spuszczoną głową. Ja natomiast pełna nadziei na zakończenie już nie istniejącego małżeństwa. Werdykt został w końcu odczytany, zatem jestem wolna.
Idziemy na kawę, powiedziałam do Anki kiedy wyszłyśmy z budynku sądu. Zadzwonię do Pawła numer dwa, powiedziałam do Anki.
Kochanie, już po wszystkim, możesz przyjeżdżać. 
Paweł krzyknął mi do ucha i radośnie oznajmił, że będzie jutro.
Kawa z Anką tym razem była w świetnym nastroju. Naładowana dobrą energią zastanawiałam się co zrobić z resztą dnia.
Postanowiłyśmy z Anką, że we troje zjemy obiad i sobie trochę poplotkujemy, może zaplanujemy jakiś wyjazd.
Ale na przyszłość już miałam plany z Pawłem numer dwa.
Wieczorem rozmawiałam z nim na skype, ale szykował się do przyjazdu więc w końcu poszłam spać.
Fajnie, rano Paweł będzie już u mnie.
Kiedy następnego dnia obudziłam się, szybko poszłam po pieczywo i takie tam inne produkty. Nie będzie potem czasu na zakupy.
Paweł był przed południem. Jak zwykle dostałam piękne kwiaty, które rozjaśniły pokój.
Opowiedziałam Pawłowi przebieg rozprawy.
Ważne, że już masz to za sobą.
Tak Pawełku, też się cieszę.
Lenka, pójdziemy wieczorem do jakiejś restauracji?
Zdziwiłam się, przecież możemy sami zrobić sobie kolację.
Ale możemy przecież choć raz wybrać się gdzieś a nie tylko siedzieć w domu.
No dobrze, pójdziemy.
A może zaprosisz swoich przyjaciół, będzie fajnie.
No to nam się szykuje imprezka.
Anka z Grześkiem chętnie się zgodzili.
Poszliśmy wieczorem do spokojnej restauracji gdzie było mało gości a klimat bardzo przyjazny. Paweł był jakiś zdenerwowany.
Kochanie, co się dzieje?
Nic, tylko nie znam twoich przyjaciół dlatego tak się denerwuję.
Anka z Grześkiem wciągnęli do rozmowy Pawła, który się trochę uspokoił.
W pewnym momencie Paweł poprosił Grześka, żeby na chwilkę z nim porozmawiał. 
Panowie wyszli, a my zastanawiałyśmy się o co chodzi. 
Kiedy wrócili Grzegorz był uśmiechnięty, a Paweł na nowo zdenerwowany. To zdenerwowanie zaczęło się i mi udzielać.
 Muzyka w końcu popłynęła trochę głośniejsza, do stolika podszedł kelner z kwiatami i podał je Pawłowi.
Teraz już zrozumiałam.
Paweł ukląkł i poprosił mnie o rękę.
Piękny pierścionek, pomyślałam.
Tak kochanie, będziemy już razem, mam nadzieję, że na zawsze.
Moja radość nie była udawana.