PRZYGODA Z RELIGIĄ

 
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Napisany: 2019-09-18   17:57  
 
Lenka, zagadnęła mnie na zebraniu czwartkowym Paula, pójdziesz ze mną na odwiedziny?
U kogo masz te odwiedziny?
Pamiętasz tę panią Bronię, która na ostatniej Pamiątce zemdlała? A tak, pamiętam, i prowadzisz już studium?
Jeszcze nie, dlatego chciałam ciebie zabrać, żebyś rozpoczęła, jakoś nie umiem przejść z rozmowy do studium.
Spokojnie, jeszcze się nauczysz. Dobrze, możemy pójść. I co mam zrobić?
Będę teraz na zewnątrz przykładną siostrą, a w mojej duszy będzie się gotowało i krzyczało, nie!?
Tuż po zebraniu podszedł do mnie brat starszy i wręczył karteczkę z punktem.
Jeszcze to, trudno będę się ślizgać jak wąż.
Następnego dnia poszłam na spacer do parku. Tutaj jakby świat się zatrzymał. Drzewa szumiały, fontanna grała swoją muzykę, ptaki śpiewały. Mamy z dziećmi rozsiadły się na ławeczkach i bacznym okiem obserwowały co robią ich pociechy. Usiadłam na jednej z ławeczek i obserwowałam toczące się wokół mnie życie.
Wpadałam w melancholijny nastrój.
Brakowało mi tej przestrzeni jaką miałam bardzo dawno temu.
Coś się tak zamyśliła?
Z zadumy wyrwał mnie znajomy głos. Przede mną stała Weronika. Jesteś w służbie?
Nie, chciałam trochę pobyć ze swoimi myślami.
Nie za dużo tego myślenia, bo to niezdrowe, uśmiechnęła się. Zobacz co kupiłam sobie. Wyciągnęła z reklamówki bluzkę.
Ładna, z jakiej okazji sobie kupiłaś?
Chciałam mieć coś nowego na zgromadzenie.
Siostry teraz biegają za ciuszkami, może ja coś wypatrzę sobie? No pewnie, choć to pomogę ci wybrać.
Przygotowania do zgromadzenia szły sprawnie, jak zawsze.
Co muszę przyznać w duchu, jesteśmy zorganizowani i zdyscyplinowani. Ktoś może powiedzieć, zmanipulowani?
Też się nad tym zastanawiałam. Kiedyś usłyszałam, zaprogramowani. 
Robiłam wszystko z przyzwyczajenia. Zebrania, służba, zgromadzenia i posłusznie wykonywałam to, co bracia zaplanowali.
Co za bezsens.
Lepiej by było żebym tego wszystkiego tak wyraźnie nie widziała. Po paru tygodniach poszłam do lekarza, nie udało mi się zmylić go. Pani Leno, chyba pójdzie Pani na trochę do szpitala? Lepiej żeby pani przeszła teraz terapię. Lekarz był przekonywujący.
No cóż, trzeba się pakować się na trzy miesiące, tyle trwa terapia.