MEANDRY ŻYCIA 7

ROZDZIAŁ SIÓDMY
Napisany: 2019-08-13



Wieczorem opowiedziałam Pawłowi jak przebiegło spotkanie z Lidką. Paweł pokiwał głową i stwierdził, że będę miała do czynienia teraz z moim byłym mężem, ponieważ  nie podaruje mi tego, że ma puste konto.
A co mi może zrobić?
Nie wiem kochanie, co ci może zrobić, ale na pewno rykoszetem dostanie ci się.
Nie boję się jego, to raczej on boi się teraz mnie.
Przypomniało mi się, jak po rozmowie z moim braciszkiem odczepił się ode mnie. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie jego wystraszonej miny, kiedy zabierał z naszego domu ostatnie swoje rzeczy. Paweł, on musi zabezpieczyć swoje dzieci finansowo, co ja mówię, to Lidka postarała się o to, a nie ten niby tatuś. 
Następnego ranka rozdzwonił się telefon, najpierw zadzwoniła Lidka, że uciekła z dziećmi przed draniem, bo była awantura o pieniądze. Potem zadzwonił drań z pretensjami, że sama Lidka by na taki pomysł nie wpadła.
Słuchaj, podniosłam głos, żeby go przekrzyczeć, odwal ty się ode mnie, bo inaczej zadzwonię do mojego braciszka, że znowu się mnie czepiasz. A wiesz jak mnie braciszek kocha?
Wredna małpa, usłyszałam w słuchawce i wyłączył się.
No i dobrze, niech będę wredną małpą, pawianie jeden, ale masz dać spokój Lidce i dziewczynkom. Słowa te już poszły donikąd, ale sobie ulżyłam.
Zadzwoniłam do Anki, przecież musiałam się wygadać, ale Anka miała pacjentów więc zadzwoniłam do Lidki. Lidka była z dziećmi w moim hotelu. Nieźle, najpierw jedno ma randkę z jakąś lalą a teraz Lidka ucieka przed draniem do tego samego hotelu.
Żeby tylko nie spotkali się czasami, bo będzie niezła jatka. 
Kiedy rozpoczęłam pracę poszłam do pokoju, w którym była Lidka z dziewczynkami.
Kiedy weszłam do pokoju byłam zdziwiona, jak w tak małym pomieszczeniu ona da sobie radę z dziećmi. Na jedną osobę to jeszcze można, ale trzy?
Nie możesz być w tym pokoju, powiedziałam do Lidki, zaraz znajdę Tobie coś innego.
Byłaś już na policji?
Lidka popatrzyła na mnie i powiedziała, że nie była, nie ma jak pójść z dziewczynkami.
To zadzwoń, niech ktoś do ciebie przyjdzie, odparłam, i jednocześnie pomyślałam, że może ona nie chce?
Lidka, chcesz tak żyć i tułać się z dziećmi po hotelach? Jak długo wytrzymasz? Musisz mieć swój kąt, gdzie dziewczynki będą się czuły u siebie,  będą miały swoje zabawki i swoje łóżeczka. Taka tułaczka to nic dobrego, jeszcze zabiorą ci dzieci.
Słowa te jakby otrzeźwiły Lidkę, sięgnęła po telefon i zadzwoniła na policję. A ja zastanawiałam się, czy nie poprosić mojego braciszka o pomoc.
Ale doszłam do wniosku, że nie będę go narażała, nie zawsze przecież działa zgodnie z prawem. Póki co skupiłam się na znalezieniu całej trójce odpowiedniego pokoju