CIENIE ŻYCIA 9

POWRÓT DO STRONY  CIENIE ŻYCIA

 

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

 

W domu grzecznie wzięłam się za robienie obiadu. Jak Paweł wróci to ma być zadowolony z żony i jedzonka, w przeciwnym wypadku może być ostro. Kiedy już usiedliśmy do stołu, zagadnęłam go, co myśli na temat prowadzenia mojej sprawy przez Jaworka.
Popatrzył na mnie i powiedział, że to ich praca, niech się wykazują, a ja mam nie zawracać sobie głowy, tylko słuchać męża, bo on wie, jak się zająć moim bezpieczeństwem.
Kochanie, ale to nie ty mnie obroniłeś, tylko przypadkiem Jaworek.
Teraz już nie wiem tak do końca, czy  to był przypadek i dlatego coraz bardziej boję się o siebie. Ale o tym nie powiedziałam Pawłowi, po co go denerwować.
Kiedy mu zrelacjonowałam moje przedpołudnie z Anką i Jaworkiem, tak jak przewidziałam, dostało mi się, a ma jeszcze dostać Anka.
No i co zrobisz Ance, naskarżysz Grześkowi?
Żebyś wiedziała, czasami obie zachowujecie się jak dzieci. Nie dociera do was, że my się martwimy?
Kochanie, przecież my nie napadłyśmy na Jaworka, tylko za nim pojechałyśmy i tyle.
I niech już na tym zostanie, bo osiwieję przy tobie zanim się zestarzeję. Kochanie, ty się nigdy przy mnie nie zestarzejesz, nie pozwolę na to. Zarzuciłam mężowi ręce na szyję i go pocałowałam, żeby już się nie nakręcał. W tej pozycji nie miał prawa powiedzieć ani słowa.
Rano, kiedy wstawaliśmy do pracy, Paweł raczył mi przypomnieć, że mam być grzeczna i poczekać aż on po mnie przyjedzie, i nie robić głupstw. Dobrze kochanie, będę spokojnie na ciebie czekała.
W pracy znowu odebrałam telefon, gdzie ten drań zaczął mnie straszyć, że jeśli nie odczepię się od tej sprawy, to on nie będzie już taki grzeczny, i nawet mąż mi nie pomoże, bo  na jego oczach mnie zgwałci i zeszmaci. Wiedziałam, że do Jaworka nie mam co dzwonić, teraz byłam sto procent pewna, że Jaworek i ta kanalia mają coś ze sobą wspólnego.
Cała w nerwach wybrałam numer do Pawła. Nie byłam w stanie mu powiedzieć co właściwie się stało, bo w gardle miałam ogromną kulę, która blokowała mój głos.
Po paru minutach Paweł przyjechał z kolegą.
W jego obecności uspokoiłam się i powiedziałam co usłyszałam w słuchawce.
Paweł, ja się naprawdę boję, aż mi się nie chce wierzyć, czyżby to był policjant?
Tak mi przemknęło przez myśl.
Ale skoro to policjant, to będą go kryli a mnie będą straszyć żebym się wycofała czy zwariowała ze strachu?
No uspokój się kochanie, od teraz Janek będzie cały czas z tobą.
Janek podszedł do mnie i się przywitał, i zapewnił, że będę bezpieczna. Paweł był blady, nic więcej nie powiedział, tylko przytulił i wyszeptał słowa pocieszenia; kochanie, nie pozwolę cię skrzywdzić, przecież cię kocham.
Od tej pory mój mąż poważnie wziął sobie do serca sprawę mojego bezpieczeństwa.